Activ Member
Zapewne jest tu ktoś z użytkowników, którzy zanim kupili 207 byli właścicielami 206 (lub innego modelu Peugeot). Czy ktoś wziął 207 w tak zwanym rozliczeniu? Czy to się w ogóle opłaca? Proszę podzielić się wrażeniami z tejże transakcji :-)
Offline
Znawca
Ja oddałem 306 w rozliczeniu.Cena była o 1kzł.niższa niż giełdowa ale przyszedłem do salonu,oddałem kluczyki od 306,wziąłem od 207,wymiana dokumentów i odjazd.Odpadło mi stanie w kolejkach,oczekiwanie na kase np.z komisu lub poszukiwanie kupca co w tych czasach kiedy jest tyle starego złomu na rynku wcale nie jest łatwe.Wszystko zależy od tego jakie masz oczekiwania cenowe i czy masz czas i ochotę na wizyty w urzędach.
Offline
Tylko w ten sposób zmieniam samochody, to już 3-ci. Nie mam nerwów użerać się z ew. kupcami a raczej ich "fachowymi doradcami" co to się na wszystkim znają, zobaczą wymienione szkło tylnego kierunku to wyrokują "panie, cały przód bity!" itp itd debilizmy. Wiadomo, że się traci bo salon musi swoje zarobić ale coś kosztem czegoś, w tym przypadku w zamian ma się wygodę. Poza tym można negocjować /ja np namierzyłem nowego właściciela i wiem, że za łatwo im opduściłem:-/ no i zwykle są wtedy bardziej otwarcie w kwestii rabatu na nowe autko.
Offline
V.I.P.
HENIUTEK: powiedz mi prosze, jakie masz wrazenia dotyczące obszerności kabiny i komfortu, porównując 307 z 207?
Offline
Activ Member
Proks, Heniutek mial 306
jechałem 307 - czuje się wiecej miejsca, zwłaszcza z tyłu, z przodu raczej nie ma wiekszej różnicy.
Offline
V.I.P.
ups, sorki,
slav - dzienks
Offline
A oto moje doświadczenia: 206, niestara, salonowa, 1-szy właściel + mały przebieg. Biorąc pod uwagę sytuację na rynku wtórnym pierwszą moją myślą było "a zostawię w diabły w rozliczeniu". Salon zaprzyjaźniony, 207 już zamówiona więc liczyłem na w miarę realną kwotę. I to zaczeły się moje przeżycia ktore opisał Tomek ale w odniesieniu do "kupcow" i "fachowców". Błotnik lakierowany (bez szpachli) po otarciu wózkiem na parkingu. Diagnoza. "Mocno bity lewym tyłem" Na moje pytanie dlaczego w takim razie ocalała oryginalna lampa, szyba, zawieszenie itp. brak sensownej odpowiedzi. Oczywiście dziesiątki innych "usterek" i cena odkupu 20 lub 30% niższa od tak zwanej wartości rezydentalnej w zależności od popytu. I na koniec taka szczera dygresja "Bo my tu jesteśmy po to, żeby wszystko znajdować i się przypieprzać" Jak dla mnie 20% tylko za to, że z nowym właścicielem podamy sobie rękę w salonie a nie w domu przy kawie (dokładnie tak to mialo wyglądać) to ciut lichwiarska prowizja. Pug sprzedany kanałem "giełda" przy pierwszej wizycie przesympatycznym ludziom, ktorzy sprawdzili w serwisie co trzeba i znając towar bez zbędnych dyskusji wypłacili sumę adekwatną do jego wartości. Jak widać każdy ma inne doświadczenia z usługą "rozliczenie". U mnie z autopsji wynik brzmi 2:0 na korzyść hasła "Jak najdalej od 'autoryzowanych' cwaniaczków chcących maksymalnie wykorzystać 'leszcza'"
Offline
No wiadomo, że salon musi swoje wyrwać;-) Mnie też trochę naciągnęli, wiem, bo namierzyłem nowego właściciela (o 'swoje' samochody 'dbam' nawet kiedy już nie jestem ich właścicielem i biada tym, którzy ich nie szanują!;-) ale tak to jest, coś kosztem czegoś. Nie miałem czasu na łażenie po giełdach, ogłoszenia itp kramik. A że jak wspomniałem autka szanuję i mimo tego że miałem małą stłuczkę o czym salon wiedział, załatwiłem to szybko i bezboleśnie choć na pewno z jakąś stratą.
Offline
ja za swojego 206 wzialem 2k wiecej niz proponowali mi w salonie, ogloszenie dalem na gratka.pl i po 2 dniach znalazl se kupiec, byl to wlasciciel salony ktory wyplacil kase bez zbednego gadania, wiec jak widac skoro oplacalo mu sie wziasc do komisu to auto az o 2 tysiace drozej niz chcieli w salonie to chyba macie porownanie za jakie pieniadze oddajecie auta w "rozliczeniu" ja przewidywalem taka ewentualnosc tylko wtedy jak bym nie znalazl kupca, w wlasciwie to jak by kupiec nie znalazl mnie
Offline
Jak sprzedawałem megane (96rok) to też w salonie (citroen, bo tam zaczynałem kupowanie) zaproponowali mi za nią 3 tyś. Sprzedałem ja za 6 w pierwszym auto komisie, a jak widziałem na www.auto.pl poszła za jakieś 7. Nadmienie że była już dobrze zmęczona.
Ja chyba też w rozliczeniu nie za bardzo bym zostawił.
Offline
Ja też wolałbym załatwić wszystko przez salon. "Czas to pieniądz w końcu". Jako człowiek w miarę świadomy podstaw działalności gospodarczej liczyłem się z tym, że salon musi coś zarobić "za usługę". I jak wyobrażałem sobie tych marudzących i wybrzydzających ludzi z którymy będę się musiał spotkać sprzedając samodzielnie, to mi ciaki przechodziły. Ale wizja oszczędzonych 4 tysięcy jakoś mnie zmobilizowała do intensywnego zaangażowania się w aktywną sprzedaż. I dodatkowo rata ubezpieczenia, płatna 20.07, mnie omineła . I wszyscy za wyjątkiem pracowników salonu są chyba zadowoleni po dokonaniu transakcji. "Szkoda, bo już znaleźliśmy dobrego klienta" - tak skwitowali informację, że jednak nie będę ich obciążał ciężarem sprzedaży mojego"bitego" auta
Offline
Znawca
Chciałem oddać 206 w rozliczeniu, ale salon dawał za mało. O poprzedni samochód dbałem, serwisowałem tylko w ASO, lałem najlepszy olej, myłem tylko na myjni ręcznej, przynajmniej raz do roku, po zimie, myłem podwozie. Sprzedałem siostrze kolegi i dostałem 3000 więcej, zapewne tyle, ile dostałby salon sprzedając oddaną mu 206-tkę. Jeśli wiec czas Was nie goni, lepiej sprzedajcie samochód komuś konkretnemu, a nie przez salon.
Offline