- peugeot207club- Pierwszy Polski klub miłośników peugeota 207 http://www.peugeot207club.pun.pl/index.php - Zloty http://www.peugeot207club.pun.pl/viewforum.php?id=11 - Relacja ze zlotu peugeot207club http://www.peugeot207club.pun.pl/viewtopic.php?id=294
joansmith - 2007-08-27 18:33:36
Od czego zacząć? Najlepiej od początku ;)
Ludziska zebrały się już koło południa. Na spot pierwsi doatarli Tomek, Blake z Kasią, Bilol z Pauliną, Zbrożki oraz Maniek. Rozgościli się w pobliskim barze i cierpliwie przy :beer: czekali na resztę :) Z Sebą doczłapaliśmy się wieczorkiem, koło 21, Fryc z Kwisią dojechali ostatni tego dnia. Z pobliskiego baru udaliśmy się nad zalew, aby bliżej się zapoznać. Później integra przeniesiona została pod pawilon w którym zamieszkiwaliśmy. Piwko się lało litrami, a później panie musiały odprowadzać swoich panów do pokoi :D Tego wieczora pożegnaliśmy Mańka, który niestety musiał wracać.
Drugiego dnia, oj się działo! Rano po śniadanku zbiórka i marsz do wyrobienia normy ;) Zaczęliśmy od drugiego śniadania w pewnym znanym na cały świat fast foodzie, swoją drogą I'm lovin' it :D Później zwartą grupą uderzyliśmy oglądać miejscowe atrakcje, czyli jednym słowem żubry, ale takie prawdziwe, z krwi i kości, a nie tylko z chmielu ;)
3 kilometrowy spacerek dał się nam we znaki
i na powrót zrobiliśmy zrzutę na furmankę :d
Po powrocie zastaliśmy w ośrodku naszych "starszych braci" z 206club oraz naszego zioma Konia. Powitano nas szerokimi uśmiechami oraz pomarańczowymi kogutami na dachach :D Po powitaniu i wymianie kilku grzeczności, nasi bracia poszli wyczarterować łódkę i znikli aż do wieczora :chytry: ale wieczorkiem, zjawili się na integracyjnym ognisku :)
W międzyczasie pojawił się kolega Reignman wraz z Venomem oraz prześliczną sznaucerką miniaturową, o wdzięcznym imieniu Lana. Czy była lana tego nie wiemy, ale na pewno jest bardzo posłuszna :D
Później już tylko szybki obiadek z atrakcjami w postaci zagrożenia mandatem za parkowanie w niedozwolonym miejscu :D Na szczęście panowie policjanci byli ugodowi ;)
Po obiadku przyszedł czas na wyścigi gokartami (pierwsza konkurencja), w których czołówę objął Fryc
z wynikiem 17,68, za nim z czasem 18,19 uplasował się Bilol, a dalej Koniu z czasem 18,95, Zbrożek - 18,95 i Blake 19,50. Puchar więc wylądował u Fryca. Całe 6 i pół KM (Fryc ma więcej w kosiarce) niestety nie działało na korzyść cięższych panów, ale nie ma tego złego... Blake sobie odbił w wyścigach naszych Pyziów :)
No właśnie wyścigi. A co ja wam będę gadać sami zobaczcie :)
And the winner is Blake z czasem 24,95 i drugim czasem 25,19
Zaraz za nim Fryc z czasem 25,59 (jechał tylko raz, bo ma czerwony samochód i to wystarczy ;))
Później ja z czasem 26,33 i drugim 26,70
I ostatni, ale wcale nie najgorszy ;) Bilol z czasem 29,95 i 27,25 - wszystko przez ten ręczny :)
Zaraz po wyścigach zapodaliśmy konkurs na najpiękniejsze auto zlotu. Bezkonkurencyjny okazał się Pyziu Zbrożków. Ach... Ten panoramiczny dach i ten piękny kolor!
Po wyborach i rajdach pełnych wrażeń, jakby emocji było mało ;) przyszedł czas na mecz siatkówki. W skład drużyny Grubasów wchodzili: Ania Zbrożkowa, Venom, Blake i Koniu. W skład drużyny TEJ DRUGIEJ :D wchodzili: Kwisia, Fryc, Seba i Bilol. Walka była ostra, piłka latała w te i nazad, a okrzyki drużyn odbijały się echem po całym Zalewie Sulejowskim :) Zwycięzką drużyną w tej zaciętej walce okazały się Grubasy.
Kulminacyjnym punktem, a właściwie podsumowaniem, było ognisko. Zaraz po jedzeniu kiełbas, bułek tudzież chleba, paluszków i orzeszków, nastąpiło rozdanie pucharów oraz medali. Wszyscy uhonorowani dumnie prężyli piersi przyjmując laury i gratulacje. Zaraz potem, dołączyli do nas członkowie 206club. No i wtedy się zaczęło!
Goście nie przybyli z pustymi rękoma, więc dalej nie muszę nic pisać :chytry: Zabawa się rozkręciła, a uroczym "szyderstwom" nie było końca :D Piliśmy, jedliśmy, a i na dobre pomysły wpadliśmy, chociażby połączony zlot 206 i 207 :) Niestety po jakimś czasie towarzystwo, siłą rzeczy, zaczęło się wykruszać, ale co twardsi wytrzymali do końca i na deser poszliśmy "zwiedzać" auta i wymieniać się doświadczeniami. Kolega Mat np.: zwiedził osobiście mój bagażnik, wyściełając go kocykiem :) Późną porą, okrutnie wymęczeni, dotarliśmy wreszcie do pokoi.
W niedzielę już tylko ostatnie zdjęcia, uściski dłoni, podziękowania i w drogę...